Mój parafialny rachunek sumienia
13-03-2013 / SW
Najpierw najprostsza uwaga – czy nie dało by się poprawić dykcji duszpasterzy? Owszem, niektórzy są bardzo dobrzy, ale niektórych zrozumieć prawie nie sposób. Najlepiej nagrać ich na jakiś dyktafon umieszczony w połowie kościoła a potem posłuchać. Może wystarczy lepiej regulować nagłośnienie.
Rozumiem, że bardzo trudno jest mówić do skrajnie zróżnicowanych słuchaczy – od małych dzieci do starych intelektualistów. W niektórych parafiach dzieci z rodzicami uczestniczą najpierw w nabożeństwie w jakiejś kaplicy czy sali, a potem przechodzą do kościoła. Jeśli to niemożliwe to trzeba trochę czasu im poświęcić i mówić dwa krótsze kazania, jedno po drugim. A rodziców zachęcić do kontynuacji, do rozmowy w domu. Dobrze to wszystkim zrobi.
Następna sprawa – czy nie należałoby kazań umieszczać na stronach internetowych parafii? Rozumiem strach – to jest poddanie się publicznej krytyce i wzrost wymagań. A jeśli biskup posłucha? Można sobie zniszczyć reputację…
Ale bardzo by się to przydało chorym. Oczywiście mogą oni słuchać radiowych kazań z Warszawy, ale dobrze by było gdyby włączali się w życie parafii. Mogą mieć też coś do zaofiarowania, do przekazania duszpasterzom, mogą wspomagać parafię. Najlepiej anonimowo lub za pośrednictwem przyjaciół. Może należy odwiedzać chorych z magnetofonem w torbie i odtworzyć kazanie? Albo i nagrać uwagi chorego. To mogą robić nawet dzieci.
Kaznodzieja mówi w imieniu Kościoła. Ale kazanie to nie referat czy wykład, to także osobiste świadectwo. Jakie ono ma być?
Na pewno pokorne.
Kaznodzieja może wspominać także o własnych problemach – wtedy będzie bardziej autentyczny i wiarogodny. I może bardziej liczyć na modlitwy swoich słuchaczy.
To tyle na początek. Jeśli mi coś jeszcze przyjdzie do głowy to uzupełnię.
Szczęść Boże
Anonimowy bierny parafianin |